Na imię mam Michał. Mam przyjemność zrelacjonować dla Was nasz pierwszy wyjazd zagraniczny. Nasz tzn. mój oraz mojej narzeczonej Magdy
:) Otóż pierwszy wyjazd i od razu możliwość spełnienia marzenia o locie samolotem pasażerskim. Plan wyjazdu zrodził się w mojej głowie na przełomie marca i kwietnia 2013 r. Spędziłem wtedy ogromną ilość godzin przed komputerem przeglądając ceny i rodzaje lotów. Cel? Francja. Paryż. Czemu Paryż? Z wielu powodów. Wiele atrakcji, ogromna metropolia i miasto zakochanych podobno
:) więc trzeba się było o tym przekonać czy tak jest rzeczywiście
;) Zaczynamy...
Dzień 1 - 08.10.2013 r. Dzień rozpoczął się dla nas pobudką w okolicach Kielc, gdzie mieszka Madzia. Oczywiście z rana już wielkie poruszenie...
;) Potem pociąg do Krakowa (około 1,5h) i z Krakowa Głównego do Balic. Połączenie bardzo dobre więc nie narzekaliśmy. Pierwsze wrażenie terminala międzynarodowego... hmm myślałem że będzie większe... Chwila dezorientacji ale po chwili już wiedzieliśmy gdzie mamy iść i co robić. Standardowa odprawa i o 13.40 już byliśmy na pokładzie AIRBUSA...
...po godzinie 15 byliśmy już na płycie charles de gaulle airport
:) W terminalu 2B troszkę się z początku gubiliśmy ze względu na ogrom całego lotniska jednak po kwadransie udało nam się dotrzeć do stacji kolejowej umieszczonej pod terminalem na kolejkę podmiejską RER B, którą za 9 e dotarliśmy do Gare du Nord (ścisłe centrum Paryża)... Na miejscu szybki wgląd do nawigacji pieszej w telefonie i udaliśmy się spacerkiem 1,5 km do hostelu Hipotel Paris Belleville (niestety warunki sanitarne nie za ciekawe) mieszkaliśmy na poddaszu i pokoik mały ale z wygodnym łóżkiem umywalką i szafą. Za rogiem mieliśmy LIDL'a więc po rozpakowaniu udaliśmy się na zakupy
;) i oczywiście kierunek wina
:D a co tam
:D tanie czy nie tanie
:) ważne że francuskie i duuuużżżżoooo
:) a taniocha jak nigdzie
:) 1,6 e za buteleczkę rocznik 2012
:D ale przejdźmy do Paryża
:)
Niedaleko od hostelu stacja metra (jeśli chodzi o metro w stolicy Francji to pełen szacunek - połączenia idealne ceny znośne i pociągi co 2-3 minuty
:) ). Godzina koło 18 udajemy się w kierunku symbolu Paryża czyli Wieży Eiffla... wysiadamy ze stacji metra... lukamy w lewo w prawo i co ? i nie ma... czyżby taka mała?! po kilku krokach "za winklem"
;) jednak widok niepowtarzalny! Wieża w całej okazałości
:) Standardowo wiele fotek i z daleka i coraz bliżej wieży.
Nieopodal samej wieży plac de varsovie, gdzie widok wieży o pełnej godzinie zapiera dech. Wieża mieni się tysiącami błyskotek przez około 3 minuty jak lampki choinkowe z tym, że z częstotliwością stroboskopu
;) Po drodze napotykamy panów od souvenirs czyli pamiątek i zakupujemy mini breloczki wieża 5 sztuk za całe 1 e. Pod wieżą już nie tak bajecznie jak by się wydawało... godzina koło 19 a kolejka na wieżę na oko z 500 osób. I decyzja, że na wieżę wrócimy jutro.
Wsiadamy więc w metro i kierunek moulin rouge
:) ładnie. nawet bardzo
:) jednak wydawało się na zdjęciach większe... spacerek pomiędzy dziesiątkami sex-shopów i docieramy do placu pigalle ... i tu wielkie rozczarowanie... nie ma gorących kasztanów
:(
Z placu już tylko spacerek ślicznymi wąskimi uliczkami Paryża w kierunku Sacre Ceur
:) setki schodów pokonane i ulga dla nóg - widok bezcenny. Paryż nocą i wszystko jasne. Na schodach przed katedrą istna zabawa...wino śpiew i tańce...a wewnątrz kończy się nabożeństwo. Po chwili spędzonej przed katedrą około 21 uklęknąłem i się oświadczyłem
:) Madzia powiedziała oczywiście TAK
:)
Dzień 2 - 09.10.2013 r. Już jako para narzeczonych obudziliśmy się rano z nastawieniem energii do zwiedzania
:) oczywiście wyskoczyłem nieopodal do piekarni po maślanego croissanta
:) ogromne za 1 e
:) ale pyszne !
:)
po śniadanku ponownie kierunek Wieża Eiffla i ... znowu kolejka... ale stoimy wytrwale
:) bilety windą na szczyt to koszt 16 e. Niby niemało ale być w Paryżu i nie wjechać na wieżę to grzech... Widoki cudowne prezentuję poniżej
:)
Następnie, krótki spacer nad Sekwanę i udaliśmy się ponownie metrem do galeries lafayette. Ogólnie lubimy galerie handlowe jednak tutaj głównym magnesem, który przyciągnął uwagę jest architektura wnętrza. Genialna kopuła i widok nie do opisania ponownie. Sama galeria to bardziej dom handlowy ale najbardziej znanych marek na świecie.
Po tym nieco wyczerpującym poranku i przedpołudniu udaliśmy się do hostelu celem spożycia pokarmów. Niedaleko od hostelu uwagę naszą przyciągnęła mała knajpka w typowym stylu francuskim. Obiad (danie główne x2 deser x2 woda gratis lemoniada i piwko w sumie koszt z tego co pamiętam 33 e).
Najedzeni udaliśmy się w samo południe pod Łuk Triumfalny. Budowla potężna i niebanalna. Zaskakuje ruch samochodowy w okolicach łuku... niby rondo ... bez pasów... a auta się po nim poruszają bez żadnych zasad uznając nawet 4-5 pasów do ruchu... Zresztą Francuzi mają to do siebie, że gdy świeci się czerwone światło oni jadą a piesi przechodzą... bez znaczenia
;)
Kolejnym punktem zwiedzania obowiązkowo są Pola Elizejskie. Dla mnie bomba. Salony samochodowe i sklepy: np. disney albo perfumeria sephora (podobno największa) z flakonikami za niebanalne nawet 2500 e
:)
No i tym sposobem dotarliśmy do naszego późnopopołudniowego celu, czyli Musee du Louvre. Pogoda nieco się zepsuła ale nie było to dla nas żadną przeszkodą , a wręcz przeciwnie
:) sesja z parasolem na tle fontann i piramidy świetna
:) Wstęp do muzeum Madzia miała za darmo jako obywatel UE do 26 roku życia
:) wystarczył dowód
;) ja zapłaciłem 12 e i nie żałuję. Choć zwiedziliśmy tylko może 20% całego muzeum około 21 wyszliśmy padnięci... Jeszcze, kilka fotek na tle podświetlonej piramidy- podobno nie z 666 tylko z 667 szybek
;)
Na koniec obieramy kierunek na ostatni już cel czyli Notre Dame... przekroczyliśmy już troszkę budżet na metro więc idziemy pieszo... samym brzegiem Sekwany... Paryż nocą jest śliczny. Niestety w połowie trasy byliśmy już tak zmęczeni, że odpuściliśmy i wróciliśmy do hostelu. Jest to dla nas powód by wrócić do Paryża
:) Następnego dnia wczesna pobudka i powrót niestety z żalem do domu
:( ...
(...) już jako narzeczeni więc żal szybko zapomniany :****
dzięki
;) ja się tam oświadczyłem nie z powodu Paryża... po prostu to był nasz pierwszy wspólny wyjazd zagraniczny i akurat zbiegło się z planem oświadczyn
:) a co do ściany miłości to szkoda że o niej wcześniej nie wiedziałem
;) heh
Na imię mam Michał. Mam przyjemność zrelacjonować dla Was nasz pierwszy wyjazd zagraniczny. Nasz tzn. mój oraz mojej narzeczonej Magdy :) Otóż pierwszy wyjazd i od razu możliwość spełnienia marzenia o locie samolotem pasażerskim. Plan wyjazdu zrodził się w mojej głowie na przełomie marca i kwietnia 2013 r. Spędziłem wtedy ogromną ilość godzin przed komputerem przeglądając ceny i rodzaje lotów. Cel? Francja. Paryż.
Czemu Paryż? Z wielu powodów. Wiele atrakcji, ogromna metropolia i miasto zakochanych podobno :) więc trzeba się było o tym przekonać czy tak jest rzeczywiście ;)
Zaczynamy...
Dzień 1 - 08.10.2013 r.
Dzień rozpoczął się dla nas pobudką w okolicach Kielc, gdzie mieszka Madzia. Oczywiście z rana już wielkie poruszenie... ;) Potem pociąg do Krakowa (około 1,5h) i z Krakowa Głównego do Balic. Połączenie bardzo dobre więc nie narzekaliśmy. Pierwsze wrażenie terminala międzynarodowego... hmm myślałem że będzie większe... Chwila dezorientacji ale po chwili już wiedzieliśmy gdzie mamy iść i co robić. Standardowa odprawa i o 13.40 już byliśmy na pokładzie AIRBUSA...
...po godzinie 15 byliśmy już na płycie charles de gaulle airport :)
W terminalu 2B troszkę się z początku gubiliśmy ze względu na ogrom całego lotniska jednak po kwadransie udało nam się dotrzeć do stacji kolejowej umieszczonej pod terminalem na kolejkę podmiejską RER B, którą za 9 e dotarliśmy do Gare du Nord (ścisłe centrum Paryża)... Na miejscu szybki wgląd do nawigacji pieszej w telefonie i udaliśmy się spacerkiem 1,5 km do hostelu Hipotel Paris Belleville (niestety warunki sanitarne nie za ciekawe) mieszkaliśmy na poddaszu i pokoik mały ale z wygodnym łóżkiem umywalką i szafą. Za rogiem mieliśmy LIDL'a więc po rozpakowaniu udaliśmy się na zakupy ;) i oczywiście kierunek wina :D a co tam :D tanie czy nie tanie :) ważne że francuskie i duuuużżżżoooo :) a taniocha jak nigdzie :) 1,6 e za buteleczkę rocznik 2012 :D ale przejdźmy do Paryża :)
Niedaleko od hostelu stacja metra (jeśli chodzi o metro w stolicy Francji to pełen szacunek - połączenia idealne ceny znośne
i pociągi co 2-3 minuty :) ). Godzina koło 18 udajemy się w kierunku symbolu Paryża czyli Wieży Eiffla... wysiadamy ze stacji metra... lukamy w lewo w prawo i co ? i nie ma... czyżby taka mała?! po kilku krokach "za winklem" ;) jednak widok niepowtarzalny! Wieża w całej okazałości :) Standardowo wiele fotek i z daleka i coraz bliżej wieży.
Nieopodal samej wieży plac de varsovie, gdzie widok wieży o pełnej godzinie zapiera dech. Wieża mieni się tysiącami błyskotek przez około 3 minuty jak lampki choinkowe z tym, że z częstotliwością stroboskopu ;) Po drodze napotykamy panów od souvenirs czyli pamiątek i zakupujemy mini breloczki wieża 5 sztuk za całe 1 e. Pod wieżą już nie tak bajecznie jak by się wydawało... godzina koło 19 a kolejka na wieżę na oko z 500 osób. I decyzja, że na wieżę wrócimy jutro.
Wsiadamy więc w metro i kierunek moulin rouge :) ładnie. nawet bardzo :) jednak wydawało się na zdjęciach większe... spacerek pomiędzy dziesiątkami sex-shopów i docieramy do placu pigalle ... i tu wielkie rozczarowanie... nie ma gorących kasztanów :(
Z placu już tylko spacerek ślicznymi wąskimi uliczkami Paryża w kierunku Sacre Ceur :) setki schodów pokonane i ulga dla nóg - widok bezcenny. Paryż nocą i wszystko jasne. Na schodach przed katedrą istna zabawa...wino śpiew i tańce...a wewnątrz kończy się nabożeństwo. Po chwili spędzonej przed katedrą około 21 uklęknąłem i się oświadczyłem :) Madzia powiedziała oczywiście TAK :)
Dzień 2 - 09.10.2013 r.
Już jako para narzeczonych obudziliśmy się rano z nastawieniem energii do zwiedzania :) oczywiście wyskoczyłem nieopodal do piekarni po maślanego croissanta :) ogromne za 1 e :) ale pyszne ! :)
po śniadanku ponownie kierunek Wieża Eiffla i ... znowu kolejka... ale stoimy wytrwale :) bilety windą na szczyt to koszt 16 e. Niby niemało ale być w Paryżu i nie wjechać na wieżę to grzech... Widoki cudowne prezentuję poniżej :)
Następnie, krótki spacer nad Sekwanę i udaliśmy się ponownie metrem do galeries lafayette. Ogólnie lubimy galerie handlowe jednak tutaj głównym magnesem, który przyciągnął uwagę jest architektura wnętrza. Genialna kopuła i widok nie do opisania ponownie. Sama galeria to bardziej dom handlowy ale najbardziej znanych marek na świecie.
Po tym nieco wyczerpującym poranku i przedpołudniu udaliśmy się do hostelu celem spożycia pokarmów. Niedaleko od hostelu uwagę naszą przyciągnęła mała knajpka w typowym stylu francuskim. Obiad (danie główne x2 deser x2 woda gratis lemoniada i piwko w sumie koszt z tego co pamiętam 33 e).
Najedzeni udaliśmy się w samo południe pod Łuk Triumfalny. Budowla potężna i niebanalna. Zaskakuje ruch samochodowy w okolicach łuku... niby rondo ... bez pasów... a auta się po nim poruszają bez żadnych zasad uznając nawet 4-5 pasów do ruchu... Zresztą Francuzi mają to do siebie, że gdy świeci się czerwone światło oni jadą a piesi przechodzą... bez znaczenia ;)
Kolejnym punktem zwiedzania obowiązkowo są Pola Elizejskie. Dla mnie bomba. Salony samochodowe i sklepy: np. disney albo perfumeria sephora (podobno największa) z flakonikami za niebanalne nawet 2500 e :)
No i tym sposobem dotarliśmy do naszego późnopopołudniowego celu, czyli Musee du Louvre. Pogoda nieco się zepsuła ale nie było to dla nas żadną przeszkodą , a wręcz przeciwnie :) sesja z parasolem na tle fontann i piramidy świetna :)
Wstęp do muzeum Madzia miała za darmo jako obywatel UE do 26 roku życia :) wystarczył dowód ;) ja zapłaciłem 12 e i nie żałuję. Choć zwiedziliśmy tylko może 20% całego muzeum około 21 wyszliśmy padnięci... Jeszcze, kilka fotek na tle podświetlonej piramidy- podobno nie z 666 tylko z 667 szybek ;)
Na koniec obieramy kierunek na ostatni już cel czyli Notre Dame... przekroczyliśmy już troszkę budżet na metro więc idziemy pieszo... samym brzegiem Sekwany... Paryż nocą jest śliczny. Niestety w połowie trasy byliśmy już tak zmęczeni, że odpuściliśmy i wróciliśmy do hostelu. Jest to dla nas powód by wrócić do Paryża :) Następnego dnia wczesna pobudka i powrót niestety z żalem do domu :( ...
(...) już jako narzeczeni więc żal szybko zapomniany :****
Pozdrawiam Michał